Marek Niedojadło-Cichoński

Egzystencjonalny kolorysta

Jerzy Świecimski

Pejzaż, zwłaszcza gdy malowany jest bezpośrednio z natury, nie zaś z przypomnienia i artystycznej refleksji, to temat szczególnie trudny, ponieważ oferuje artyście ogromną różnorodność danych wrażeniowych, rozmaitych „dystrakcji”.

Artysta nie wdrożony do dyscypliny widzenia przedmiotu „po malarsku” (a zwłaszcza w aspekcie kompozycyjnego rygoru) łatwo gubi się w pejzażu: wybiera z niego rozmaite elementy przypadkowo, dodaje od siebie, miesza, tracąc w rezultacie obraz całościowy, jego linie przewodnie i zasadniczy sens.

Obrazy Marka Niedojadły mogą być traktowane jako przykład czegoś przeciwnego, bo właśnie bardzo świadomie realizowanej dyscypliny malarskiego widzenia. Są one jednocześnie bezpośrednim dokumentem tego, co spostrzeżone zostało w naturze (nie ma w nich dowolnego fantazjowania) i artystycznym przetworzeniem spostrzeżonej rzeczywistości. „Widzenie malarskie”, którego dokumentem są pejzaże artysty, polega nie tyle na rejestrowaniu przedmiotów, ale na wypatrzeniu w obserwowanej naturze wyraźnej konstrukcji formalnej: jest to tak, jak gdyby pejzaż naturalny był już w momencie jego spostrzegania gotową kompozycją. Cała sztuka „widzenia malarskiego” polega u Niedojadły jedynie na wyszukaniu tej kompozycji, zaś przetworzeniem jej w gotowym dziele – na odpowiednim jej wypunktowaniu i wzmocnieniu. Autonomiczne elementy obrazu – bo każdy obraz przecież takie posiada – stają się w wyniku tego wyraźnie dwojako funkcyjne.

Pejzaże Marka Niedojadły mają specyficzną budowę kompozycyjną. Organizują one płaszczyznę obrazu jako całość bardzo zwartą, przy czym organizacja ta nawiązuje bądź do formatu kadru, bądź do powierzchni dzieła. Gdy analizuje się te kompozycje od strony budowy, uderza szczególnie wyraźnie, że formy wbudowane w kadr płótna opierają się zawsze o którąś jego krawędź, że przesunięte do jakiejś osi – pionowej lub poziomej, zawsze jednak asymetrycznej – tworzą strefę zagęszczeń dominujących w polu płaszczyzny. Przesunięcia te mają zawsze charakter rytmu, poddają jakby ton całości, która do nich zostaje konsekwentnie przyporządkowana. Z tego tez powodu obrazy czynią wrażenie lekko kubizujących, a przedstawiona w nich natura staje się jakby pretekstem do ukazania konstrukcji, wybijającej się (mimo wszystkich wypełniających ją szczegółów realistycznego odtworzenia rzeczy) na plan zdecydowanie najważniejszy. W niektórych obrazach natura staje się wręcz tylko pretekstem ukazania owej konstrukcji, która osnuta na bezpośrednim spostrzeżeniu natury wskazuje, że ma ona swe źródło nie w racjonalnej koncepcji obrazu, lecz właśnie w naturze – tyle tylko, że artysta zdołał ją trafnie w naturze wypatrzyć.

Oparcie kompozycji prac Marka Niedojadły w płaszczyźnie obrazu pokazuje się poprzez funkcje elementów umieszczonych wewnątrz obrazów, zazwyczaj na przebiegu jego osi i mających postać niewielkich przeważnie plam koloru, z reguły kontrastujących z dominującą gamą kolorystyczną obrazu. Wprowadzenie tych punktów nasuwa skojarzenie z dziełami, które w wielu pracowniach Akademii krakowskiej analizowane były jako przykłady poprawnie rozwiązanej kompozycji. Punkty te, niezależnie od swego znaczenia treściowego, nawet wtedy gdy w proporcji do płaszczyzny całego obrazu są nikłe, mają dla kompozycji znaczenie kapitalne. Gdy dla eksperymentu, patrząc na obraz, przesłaniamy je dłonią, kompozycja obrazu rozpada się – znika bowiem coś, co stanowi dla niej element osiowy, co „przytwierdza” wszystkie składowe do kadru, wprowadzając w nich porządek optyczny. Obecność tych punktów osiowych jest dowodem świadomości tworzenia kompozycji. Pejzaże Marka Niedojadły są przez to nie tylko wrażliwe od strony spostrzeżeniowej, ale i jednocześnie racjonalnie zorganizowane.

Pojawienie się na horyzoncie Krakowa twórcy młodego pokolenia o tak wybitnie zorganizowanym „warsztacie widzenia malarskiego” cieszy i musi cieszyć. Pokazuje bowiem, że malarstwo nie jest – jak często się przecież twierdzi – dziedziną jedynie wrażeniowości i dobrego gustu. Może się ono stać zarazem racjonalnością. A wtedy wolno orzec o nim, że jest to sztuka rozumna.